Forum PWSZ AS w Walbrzychu Strona Główna
Home FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj


Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PWSZ AS w Walbrzychu Strona Główna -> Proza -> Dorian Gray - Azbest - /krytyka Nieba i Ziemi/
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dorian Gray
MODErator



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1840
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: absolwent, UJ

PostWysłany: Czw 21:58, 02 Lut 2006    Temat postu: Dorian Gray - Azbest - /krytyka Nieba i Ziemi/

Od autora:
Pierwszy mój tekst literacki w tym dziale, w Salonie Artystów i w ogóle na tym forum. Napisany już jakiś czas temu (jedynie niedawno modernizowany) i publikowany w pewnym wortalu. Tak czy inaczej - zapraszam. Proszę o krytykę, jeśli już ktokolwiek z was go przeczyta. Nie jest długi, ba, jest bardzo krótki. Chciałbym się także dowiedzieć, jak wy to zinterpretujecie.

Azbest - Dorian Gray - /krytyka Nieba i Ziemi/

Wszystkie dzieci Boga mają skrzydła i unoszą się nad ziemią. W przestworzach zatopione, pikują, wzlatują pod granicę atmosfery, wykonują majestatyczne pętle i znów z szumem w uszach opadają w niższe partie, tam gdzie można oddychać powietrzem. Na samej górze nie potrafią przebywać długo - jedynie przez kilka sekund obserwują chmurkową podłogę i mrok sufitu upstrzonego migającymi gwiazdkami. Potem znów wracają, by od razu tęsknić do niebiańskiej doskonałości i ciszy Wysokiego Świata.

Skrzydlate dzieci odwiedzają też ziemię, szybując nisko nad wierzchołkami drzew i gór, nad potokami i sadami, nad rozlewiskami i moczarami okalającymi betonowe skupiska miast, niegdyś zamieszkane przez ich samych, niegdyś łaskotane przez ich człowiecze stopy. Dziś, oderwani od ziemi, z której od zawsze chcieli uciec samolotami, statkami, kosmicznymi promami lub samą ideą sztuki, wznoszą się nad dawnym domem, nad dawnymi blokowiskami, jednorodzinnymi domkami, płotkami, ulicami i autostradami, teraz pozostawionymi w ciszy i samotności, kontemplujące jedynie delikatne trzepotanie dziwacznych istot nad nimi, które szklanymi wędkami próbują wyłowić niegdysiejsze ulubione przytulanki, wypolerowane stare popielniczki z kryształu i piloty telewizyjne. Zawieszeni między ziemią a niebem, na pół zbawieni, na pół nagrodzeni i obrabowani daremnie rzucają swe deszczowe przynęty, próbując złapać relikty wspomnień. Nie protestują wcale, jedynie potajemnie wędkują, w zupełnej ciszy upajają się nadzieją odzyskania szarości, zła i nienawiści, którą teraz nazywają rajem utraconym, albo kochaną piękną rzeczą. Wszystkie dzieci Boga mają skrzydła i unoszą się nad ziemią, lecz nie mają nóg i po niej nie stąpają. Zawieszeni między ziemią a niebem wisielcy dyndają na swych puchowych skrzydełkach ponad odrapanymi tynkami, dziś już tak nie kłującymi w oczy, dziś już nie splamionymi krwią przypadkowej ofiary, krzykiem pijanego kierowcy, nie ranione więcej uderzeniami skórzanej piłki.

My zostaliśmy. W parę osób jedynie, garstka jakichś tam niezidentyfikowanych ludzi, parę wypalonych idei, stosik skrywanych odważnych marzeń. Żyjemy teraz w miejscu niepomiernie mniej zatłoczonym, lecz wciąż przytłaczającym. Potykamy się niedoskonałymi nogami o wytarte chodnikowe płyty, zerkając z zazdrością w górę na szumiące niebo. Czasami bijemy się o jakieś zgubione z anielskich skrzydeł piórko, które każdy potem ukrywa pod połami marynarek i swetrów, z lubością ssąc ich delikatne białe nitki, czasami wrastając przy tym w ziemię. I tak zostajemy w tych miejscach swoich, w azbestowych bunkrach, w szaroburych kamienicach i chatach wrastamy w ziemię, jakby parafrazując boskie słowa o prochu. Zapuszczamy korzenie, odcinamy się od nieba, wciąż jednak o nim marząc, wciąż obsesyjnie podniecając się i rozkoszując słowem "skrzydła". Rośniemy hodowani przez drewniane podłogi i kamienne chodniki, z każdą chwilą wpuszczając swoją grzybnię głęboko w ziemię, gdzie wszyscy pozostali łączymy się ze sobą w smutku i gardzimy jednocześnie, że nie byliśmy na tyle dobrzy, by posiąść skrzydła, że nie potrafiliśmy wznieść się ponad azbest.

W wyżłobionych skorupkowych aulach gromadzą się poeci, ssący znalezione piórka, zatknięte w butonierce lub w kapeluszach. Z ich krawatów biją słońca i księżyce – porażają pięknością, a gdy wskazują niebo, drżymy w przerażeniu, jakby miało się coś zacząć albo skończyć. Z uśmiechem nieco nazbyt opiekuńczym uspokajają nas, by się nie lękać, bo nie ma czego – z tamtego świata jedynie pióra nas dosięgną.

Poeci recytują wiersze. Poezja jednoczy nasze światy – nam daje skrzydła i pozwala uciec z auli, wystrzelić w górę; aniołom odbiera je i z hukiem wpadają przez sufit, uderzając głową o posadzkę. Zrzuceni z piedestałów mistrzowie dobra lgną do słów poety. Przylepiają się do jego języka, maltretują go: „Jeszcze, jeszcze!”. Nienasycone żądze, obsesyjne zboczenie i dewiacja seksualna. „Daj nam Słowo. Daj nam Słowo!”. Przewodnik pochodu, dionizyjski poeta, głaszcze każdego po złamanych skrzydłach, całuje w czoło, szepce kilka słów otuchy i wraca do recytacji. Roztacza nowe światy; mech porasta azbestowe ściany, woda zalewa ulice, lodowce zastępują wieżowce. Deszcz piór zasypuje ziemię; sezon odstrzału aniołów Słowem.

Na starej tarczy zegara wciąż wybija północ. Stoję. Czuję ból w sercu i złamane kości rąk. Nie krzyczę, nie jęczę. Wszystkie Słowa zostały już wypowiedziane. Niczego nie braknie; nie ma miejsca dla krytyka. Ani w Niebie, ani na Ziemi. Nie wypada komentować czyjegoś upadku, nie wypada rozprawiać o czyimś wzlocie. Nowy Bóg, stworzony przed chwilą, ustanawia nowe prawo.
Czekam na kolejną minutę, w której obali je ktoś inny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnouaaR
IX Forumowy dowódca



Dołączył: 26 Lis 2005
Posty: 1039
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Administracja Publiczna - Rok III - Grupa I

PostWysłany: Czw 23:12, 02 Lut 2006    Temat postu:

Jako, ze szanowny kolektyw administracyjny nalozyl na mnie restrykcje zwiazane z dlugoscia postow musze ponownie napisac moja niezlomna opinie dotyczaca tekstu Doriana. Jako, ze nie pamietam poprzedniej wypowiedzi mojej bede musial improwizowac, postaram sie okrutnie teraz tego nie zniszczyc i stanac na wysokosci zadania. Otoz, Drogi Dorianie, ladnie napisales. Dziekuje! Prosze siadac! Oklaski sa zbedne! :>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Qenvel
MODErator



Dołączył: 26 Lis 2005
Posty: 265
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: POLITOLOGIA - ROK III - GRUPA III

PostWysłany: Pią 14:29, 03 Lut 2006    Temat postu:

Delikatne, przyjemne, metaforyczne. Ciekawy sposób ujęcia postaci poety i jego twórczości.

"W wyżłobionych skorupkowych aulach gromadzą się poeci, ssący znalezione piórka, zatknięte w butonierce lub w kapeluszach."

Pomocny w czytaniu jest tytuł, uczulił mnie na to, aby nie zachwycać się tak do końca lotem aniołów. Niepokojące zdanie, burzy całą idyllę:

"... w zupełnej ciszy upajają się nadzieją odzyskania szarości, zła i nienawiści, którą teraz nazywają rajem utraconym, albo kochaną piękną rzeczą."

Pułapka szczęśliwości (jak pewnie powiedziałby mistrz Kulpa :) )

"..niegdyś łaskotane przez ich człowiecze stopy" nie wiem dlaczego ale to sformułowanie mnie rozbawiło

"Nienasycone żądze, obsesyjne zboczenie i dewiacja seksualna." zaburzyło mi to trochę całość, zwłaszcza ta dewiacja seksualna, jakby stylistycznie nie odpowiadająca całości tekstu.

Nie wiem czy to z ignorancji literackiej, czy za wina za małej koncentracji ale czy mógłbyś zinterpretować albo przynajmniej podpowiedzieć jak mam odczytać ostatni akapit?

Ogólnie widać, że pisanie sprawie ci przyjemność i nie robi większych problemów. Czekam na kolejne teksty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorian Gray
MODErator



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1840
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: absolwent, UJ

PostWysłany: Pią 17:33, 03 Lut 2006    Temat postu:

Qenvel-> Dzięki.
I co ci się nie podoba w tych łaskotających człowieczych stopach? :)

A co do interpretacji. Nie lubię tego robić bo i nigdy nie robię - twór napisany uważam za zamknięty, skończony, który ma się stać częścią mojego życia i zwykle do niego nie wracam. (dlatego tak trudno jest mi poprawiać teksty, które napisałem kiedyś...)

Ale dobrze. Utwór ten rozumieć można na wiele sposobów, a w myśl poststrukturalistycznej zasady, każda interpretacja jest dobra.
Pomińmy na chwilę narratora w tym tekście, który jak zapewne zauważyłaś, w pierwszych akapitach solidaryzuje się z tłumem (mówi "my", ale nie "ja") i podobnie jak reszta, przeżywa udrękę patrząc na Niebo i skrzydlatego istoty.
Później "coś" się dzieje - narrator zostaje sam, opuszczony, podczas gdy dochodzi do zadziwiającego tasowania - ci z góry spadają, ci z dołu wzlatują - motyw zamiany, ucieczki i powrotu - swoisty misz masz i uwaga, jak już zauważyłaś, misz masz wywołany natchnieniem poety, jego wolą, jego wskazaniem drogi i kreowaniem światów. Poeta recytuje, a ludzie zamieniają się miejscami. Poeta tworzy - ci na ziemi wzlatują, poeta niszczy; ci z góry spadają.

I stoi ten opuszczony narrator - krytyk, ja. Teraz już nie "my", ale "ja". Ma połamane ręce (coś go więzi) i patrzy się na zamianę miejsc, patrzy jak Bóg jest obalany i ktoś zajmuje jego miejsce. Słowa "dla krytyka nie ma miejsca" są oczywiście zaczerpnięte z genialnych Dzienników W. Gombrowicza, choć użyte w innym kontekście. Krytyk więc patrzy i nie komentuje - tematem tabu jest śmierć, tak jak czyjś sukces - patrzy i nie wierzy, że po raz setny doszło do zmiany, że ci z dołu zamienili się z tymi z góry pod wpływem... Słowa poety.

O co tu chodzi? Cóż... o to, że Boga nie ma. To my go powołaliśmy Słowem, w tym przypadku Słowem poety. Dochodzi do zmian, do wielkiego tasowania, ale wszystko nie jest to jakimś prowidencjalnym planem boskim, a jedynie naszą wolą albo ideą. Ideą, która w tej minucie jest szczytna, a w kolejnej totalitaryzmem, który trzeba obalić.

Z tego wychodzi... że tak naprawdę krytyk nie może być krytykiem, bo jest niemy. "Dla krytyka nie ma miejsca"...

Pozdrawiam serdecznie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Qenvel
MODErator



Dołączył: 26 Lis 2005
Posty: 265
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: POLITOLOGIA - ROK III - GRUPA III

PostWysłany: Pią 23:09, 03 Lut 2006    Temat postu:

Dzięki za wyjaśnienie. Rozświetliło to drogę mojego błąkania interpretacyjnego ;) I uczuliło na przyszłość, aby czytać z dwojoną uwagą twoje teksty. Nasycenie przenośniami stanowi czasem problem dla zwykłego śmiertelnika.
Jeśli chodzi o łaskotanie człowieczych stóp, to myślę, że to wynik raczej moich hm skojarzeń ;)
Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PlayR
AdministratoR / CAMEratoR



Dołączył: 16 Gru 2005
Posty: 2167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: FP III - gr B (czasami)

PostWysłany: Pią 23:51, 03 Lut 2006    Temat postu:

Interesujące podejscie do tematu. Nie Bóg stworzył ludzi, lecz ludzie Boga. Jedynie aniołowie są Jego dziećmi, a skoro On jest ludzkim dziełem, to czym są oni dla ludzi? Opowiedanie jest świetnym punktem startowym do takich dyskusji. Nie będę analizował tego stylistycznie, gdyż za krótko się w tym kształcę ;) aczkolwiek w kilku miejscach pojawiają się słowa jakby nie pasujące do reszty. Jeżeli zrobiłeś to celowo dla pokazania pewnych kontrastów, to ci się udało:

"...wisielcy >dyndają<..." - to słowo za bardzo zalatuje potocyzmem. Rozumiem że nie może być "wiszą", bo to by była stylistyczna porażka. "Dyndać" wprawdzie oddaje to co, chciałeś przekazać (sądzę, ze chodzi o gradacje zwisania do minimalnego poziomu), ale jak dla mnie, to po prostu źle brzmi w stosunku do całości.

"...wpadają przez sufit, uderzając głową o posadzkę." - nie wiem cemu ale również dziwnie brzmi przyrównując do całości. Zdanie jakby "wyjęte z innej bajki".

"...dewiacja seksualna." - Czy to w ogóle potrzebne? Do podkreślenia czego? nie potrafię tego zinterpretować, ale może to mój ubytek umysłowy.

"...mech porasta azbestowe ściany, woda zalewa ulice, lodowce zastępują wieżowce. Deszcz piór zasypuje ziemię; sezon odstrzału aniołów Słowem." - po slowach poety świat zmienia się na lepsze. Skąd więc ten "odstrzał" i czemu giną w tym momencie anioły?

Reszta w moim mniemaniu jest już łatwiejsza do rozpatrzenia (przynajmniej w moim prostym umyśle)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorian Gray
MODErator



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1840
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: absolwent, UJ

PostWysłany: Sob 12:19, 04 Lut 2006    Temat postu:

Dzięki wielkie za wyłapywanie takich punktów spornych. Tyle że...

Słowo "dyndają" - wypowiedz sobie na głos słowo dyndają; jest ono dość śmieszne i delikatne, melodyjne - takie muskające :) Można nawet stwierdzić, że w tym momencie jest to czysty ekspresjonizm. Szukałem takiego słowa, żeby określić tych wisielców jakoś...hmm... miło, spokojnie - jakby to było normalne. Ot, sobie dyndają Razz

Co do wpadania przez sufit... hmm... Szczerze, to nie mam pojęcia jak inaczej mogłem to napisać. Tu zaś chodziło o pewien upadek z piedestałów, dlatego wydało mi się to normalne.

Dewiacja seksualna. Wydaje mi się, że użyłem tego sformułowania z rozpędu. Nie za bardzo myślałem nad tym zdaniem (z tego co pamiętam, po prostu leciałem z tekstem...) i rzeczywiście jest ono nie pasujące, ale obrazotwórcze. Zresztą, jest to pozostałość po moich starych tekstach - brutalnych, chamskich i typowo masłowsko-współczesnych. Takie także piszę Razz

A co do ostatniego Twojego akapitu: Czy na pewno po słowach poety świat zmienia się na lepsze? Nie jestem tego pewny; zobacz na ostatnie zdanie i kwestie wypowiadaną przez narratora. On jest znudzony, nawet już nie smutny tą całą sytuacją: ma dość idei, o które walczymy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PWSZ AS w Walbrzychu Strona Główna -> Proza Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

"Blades of Grass" Template by Will Mullis Developer News
Regulamin