Sztuki obejrzane - wasze opinie.

Dorian Gray

Jest o filmach, nawet o anime, nie ma jednak o teatrze. No to założyłem, bo coś ostatnio odwiedzam jeleniogórski teatr Norwida i rozpalił się we mnie mały grecki Satyr. Piszcie o sztukach, oceniajcie, niszczcie i chwalcie.

Kariera Artura Ui w reżyserii Wojciecha Klemm
Łaa, to było coś - ciągle się bałem, a siedzenie trzeszczało, jak próbowałem się w nim ukryć. Bo ten spektakl stworzył w oryginale Breltolt Brecht, jak się dowiedziałem, twórca, który ujawnia widza, wciąga go w teatr i zastrasza. A ja głupi niefortunnie siedziałem przy samej scenie i albo straszyli mnie trumną (przerażająca scena, gdy żona z hukiem i łoskotem targa za sobą wielką surową trumnę ze swym mężem), albo zapalali rażące światło prosto w twarz, albo przy tobie wręcz gwałcili kobietę, albo jeszcze zapalały się wszystkie światła (naprawdę wszystkie) i stawałem się zupełnie widzialny i zupełnie podatny na stres. W połowie spektaklu pomyślałem, że jak to się zaraz nie skończy, to mi serce wysiądzie.
A fabuła? Hmm, Folwark Zwierzęcy, gangsterka, totalitaryzm, egzekucje i kalafiory. Nie pytajcie, spróbujcie to gdzieś obejrzeć. Dramat bardzo współczesny, bo kurwami rzucają, biją, piją, tańczą (do rockowej muzyki), gwałcą i inne takie przyjemności.

Klątwa, Wyspiańskiego - reż. Łukasz Kosa.
Udało mi się być na premierze. Ponoć to czwarta z dziesięciu najbardziej oczekiwanych premier w Polsce według Wprost. No ok, może i oczekiwana, ale nudna jak flaki z olejem. Piękne gajerki, nadęte twarze, politycy, dziennikarze i w ogóle lux na widowni, a tutaj niestety słabizna. A zapowiadało się nieźle. Scena bowiem witała wszystkich wchodzącym półmrokiem, aktorka klęczała na "molo" (nie mam pojęcia jak to się tam zwie w teatrze), które poprowadzono nad krzesłami dla widzów przed wielkim krzyżem świecącym się na czerwono. No naprawdę, bosko - tylko o co tu chodzi?

Sporo wpadek aktorskich, tutaj się ktoś poślizgnął, tutaj potknął, tutaj mikroport upadł (sprawę tych mikroportów w ogóle przemilczę...), tutaj ktoś tekst pomylił. I ja sobie siedzę i myślę, że, o zgrozo, zasypiam! Naprawdę, siedzę w trzecim rzędzie i zasłaniam ręką fakt, że ziewam. I tak dwie i pół godziny. Bite. Pod koniec jest co prawda lepiej, fabuła jakoś się rusza, muzyka przyśpiesza, zabawa światłem i aktorzy wreszcie zaczęli krzyczeć i wypowiadać zrozumiale dialogi (które są nudne i ciche). Ale tego już nic nie uratuje - klapa.

Wrzucają nas w senny nastrój na początku i jedna scena morderstwa czy całkiem nieźle zainscenizowana burza... No przepraszam pana Kosa, pan jest bardzo przystojny i seksowny, ale ten spektakl jednak się nie udał...
(Moją irytację podsyciła obecność wstrętnej grubej pani, która fukała ostentacyjnie, ziewała tak, że połknąć mnie mogła, rozmawiała z koleżanką i oczywiście... "zapomniała" wyłączyć komórki...)

A wy? Coś widzieliście ostatnio?

PlayR

Widziałem ciebie jak jechałeś na tą ostatnią sztukę. To też był mistrzowski spektakl. Gra aktorska mistrzowska, niemalże jak z życia wzięta. Efekty specjalne może nie budziły zachwytu ale za to było bardzo realistycznie ;)